Kuchenne rewolucje: Gdzie zjeść w Berlinie?

Gdzie zjeść w Berlinie?
Kiedy szukaliśmy odpowiedniego miejsca na spędzenie Sylwestra, to właśnie Berlin był jednym z pierwszych strzałów. Jest położony bardzo blisko polskiej granicy, a ilość połączeń kolejowych czy autobusowych naprawdę spora. Naszym głównym celem podczas tego wyjazdu, było odhaczenie najbardziej ikonicznych i popularnych miejscówek gastronomicznych, którymi Berlin kusi nas na każdym kroku.
Od razu po wyjściu z pociągu (jeszcze z bagażami) skierowaliśmy się prosto do słynnego na cały świat “Mustafa’s Gemüse Kebap” (Mehringdamm 32). Dlaczego od razu? Żeby zająć miejsce w okropnie długiej kolejce, w której ostatecznie i tak spędziliśmy dobre 2 godziny. Czy było warto? Według nas, zdecydowanie tak. Świeże, chrupiące warzywa wprost nie mieszczące się w idealnie gorącej, przypieczonej bułce wynagrodziły nam ból nóg i odmrożone palce. Spróbowaliśmy wersji wegetariańskiej jak i klasycznej i obie nie pozostawiają nic do życzenia. Na duży plus również obsługa, dawno nie widziałam kogoś pracującego z takim zapałem i zadowoleniem. Dwa kebaby kosztowały nas około 14 euro. Następnie nadszedł czas na nasze noworoczne śniadanie. Wiele lokali było wtedy zamkniętych, ale nasze “Brekkie 44” (Rykestraße 44) nie zawiodło. Miejscówka posiadająca kilka lokalizacji w samym Berlinie, słynąca ze swoich brioszek z jajkiem w różnych kombinacjach. My po dłuższym namyśle, zdecydowaliśmy się na “Egg Drop Avocado Double Cheese Garlic” i do dziś czasami zamarzy nam się dokładnie takie samo cudo. Niestety, z jakiegoś powodu bardzo ciężko jest odtworzyć robiony przez nich lekko pikantny sos, który łączył się z kremowym awokado i ciągnącym serem, nadając całości charakteru. Minusem jest to, że zdecydowanie nie jest to miejsce tanie. My za śniadanie dla dwóch osób z kawami, zapłaciliśmy 27 euro. Po południu zdecydowaliśmy się na niemiecką klasykę, czyli currywurst. To danie jest swoistym symbolem Berlina. Po krótkiej analizie, padło na “Curry 61” (Alexanderpl. 2), gdzie serwowana jest ta kultowa kiełbasa polana pikantnym sosem curry, podana z frytkami. Tutaj kolejka ponownie nie była krótka, ale spodziewaliśmy się tego idąc do tak popularnego miejsca, Nie jesteśmy ogromnymi fanami jedzenia tego typu, ale dla zasady musieliśmy spróbować. Przy niemieckiej granicy mocno kontrolują to, czy na pewno spełniliście ten obowiązek turysty. Currywurst nas nie zachwyciło, ale sos był naprawdę smaczny. Wrażenie zrobiła na nas ponownie obsługa, przemiły Pan, który emanował tak pozytywną energią, że ciężko było się nie uśmiechnąć. Dodam jeszcze, że miejsce oferuje wersję wegańską, z której skorzystaliśmy 🙂 Za jeden zestaw z frytkami, zapłaciliśmy 5,20 euro. Podsumowując, nie ma opcji, aby w Berlinie nie znaleźć czegoś pysznego dla siebie. Nie ważne czy jesteście fanami klasyki czy wymyślnej kuchni, kochacie mięso czy jesteście weganami. Jedźcie do Berlina i sami przekonajcie się jak dużo smaków i aromatów mieści się w tej stolicy. A to wszystko w połączeniu z obsługą, która konsekwentnie była po prostu świetna, aż chce się tam pomyśleć o zostawieniu napiwku.
Zarejestruj się i dołącz do naszej społeczności
Muszę kiedyś spróbować 🙂